Blog

Artykuł przeczytasz w: 12 min

Susan Wójcicki – mama YouTube’a i szara eminencja Google

Wyobraźcie sobie człowieka, który nagle wywraca dotychczasową sytuację do góry nogami, zmienia reguły gry oraz inicjuje rewolucję w rzeczywistości. Myślicie, że to mrzonki? Że jedna osoba nie jest w stanie przekształcić oblicza danej branży lub całego świata? Otóż nie tylko może, ale historia zna tych, którzy tego dokonali. Poznajcie Ferrucio Lamborghini'ego – prawdziwego #GameChanger'a motoryzacji! Niemal co roku znajduje się na liście Najbardziej Wpływowych Kobiet „Forbesa” – 4 lata z rzędu magazyn „Fortune” wymienił ją na liście Najbardziej Wpływowych Kobiet w Biznesie. Jest jedną z 6 kobiet, które zasiadają na fotelu prezesa pośród 100 największych firm technologicznych w USA.

Artykuł przeczytasz w: 12 min
Susan Wójcicki udowadnia, że jej trudne do wymówienia nazwisko (Woh-jit-skee) jest warte zapamiętania.

SPIS TREŚCI

    Gdy dołączyła do Google’a, było to małe przedsiębiorstwo, obarczone sporym ryzykiem niepowodzenia. Nie generowało praktycznie żadnych dochodów. Wtedy pomyślała sobie „to firma, która robi tyle ciekawych rzeczy”. I postanowiła stać się ich częścią. Z czasem to ona okazała się generatorem pomysłów i stymulatorem rozwoju. Jak jej się to udało, skoro zaraz po dołączeniu do Google’a poszła na urlop macierzyński? Dla prawdziwego #GameChangera nic nie jest przeszkodą. A to, co się nią wydaje, szybko zostaje przez niego zamienione na wyzwanie, któremu należy podołać.

    Od dziecka imigrantów do bizneswoman

    Kiedy jest się dzieckiem imigrantów, zdajesz sobie sprawę, że twoja rodzina poświęciła się, byś miał lepsze życie w kraju, do którego imigrujesz. Dochodzisz do wniosku, że musisz z tego skorzystać. Myślę, że filozofią imigracji jest ciężka praca.

    Mówiła Susan Wójcicki w rozmowie z Kingą Rusin w programie Dzień dobry TVN. „Na własne oczy widziałam, jak trudne było to dla mojej babci i taty, jak ciężko musieli pracować, żeby osiągnąć to, co osiągnęli. Oczekiwano ode mnie, że również dam z siebie wszystko. Tego się właśnie nauczyłam” – dodawała.

    Ciężka praca oznaczała jednak na początku pracę nad sobą i poszukiwanie siebie. Wójcicki, jako córka pochodzącego z polski profesora fizyki i dziennikarki o rosyjsko-żydowskich korzeniach, nie miała łatwego startu. Zwłaszcza w Dolinie Krzemowej – chociaż miejscu wizjonerskim i rozpalającym kreatywne umysły, to prawie całkowicie zdominowanym przez mężczyzn.

    Najpierw studiowała literaturę i historię. Dopiero później odkryła w sobie pasję do ekonomii. Po latach, w filmiku nagranym w ramach kampanii #DearMe, przekonywała inne kobiety:

    „Przede wszystkim – nie bądź wobec siebie taka surowa. Masz prawo nie wiedzieć, co chcesz robić w przyszłości. To dobrze, że jesteś ciekawska i ciągle próbujesz nowych rzeczy”.

    Wiedziała jednak, że w końcu musi się na coś zdecydować – strategią sukcesu prawdziwego #GameChangera jest wybór jednej rzeczy i robienie jej dobrze, a nie próba chwytania wszystkiego naraz. Wójcicki wybrała. Ale wybór ten obarczony był ogromnym ryzykiem.

    Kobieca intuicja, smykałka do interesów czy odwaga i determinacja?

    Santa Margarita 232 w Menlo Park. To tutaj wszystko się zaczęło. W jej garażu, który postanowiła w 1998 roku wynająć dwóm informatykom – Sergeyowi Brinowi i Larry’emu Page’owi – za 1700 dolarów miesięcznie. W tym kontekście wspominała:

    Już jako dziecko razem z siostrami przejawiałam żyłkę do interesów. Obok nas mieszkała pani, która w ogródku miała drzewka cytrynowe. Dawała nam owoce, a my sprzedawałyśmy je sąsiadom.

    Tym razem nie tyle ubiła dobry interes, co postanowiła rzucić ciepłą posadę w firmie Intel (będąc w dodatku w 4. miesiącu ciąży!), by dołączyć do powstającej w jej garażu spółki Google Inc. Tak została zwykłym, 16. w kolejności pracownikiem nowej firmy.

    Szybko jednak wywalczyła lepszą pozycję. Najpierw została kierownikiem marketingu, a w końcu wiceprezesem przedsiębiorstwa. Jednak jednym z dwunastu, i to tym niezauważalnym. W rzeczywistości jednak to jej dział generował 96% dochodu całej firmy. Jak to się stało, skoro nie miała żadnego budżetu na marketing?

    Wójcicki wpadła na pomysł jak spopularyzować Google: umożliwić darmowe umieszczanie wyszukiwarki na dowolnych stronach internetowych. Lawina sukcesu potoczyła się błyskawicznie. Wójcicki odpowiadała już za AdWords, AdSense, wymyśliła Google Analytics, a także zmianę logo wyszukiwarki z okazji rocznic, świąt czy urodzin znanych osób. Teraz przyszedł czas na Google Video. I tu pojawił się konkurent, zaczynający podobnie jak Google.

    Decyzja, która zmieniła wszystko

    Kiedy zdajesz sobie sprawę, że trzeba zmienić strategię lub że coś nie działa, często reakcją jest walka z tym. Zamiast tego, trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować to, bo im szybciej to zrobisz, tym szybciej będziesz mógł wejść na właściwą drogę.

    Gdy rozkręcała Google Video, na rynku pojawił się nagle YouTube z hasłem „Broadcast Yourself” czyli „wyemituj siebie”. Susan wiedziała, że w tym tkwi przyszłość mediów, więc namówiła Google do zakupu Youtube’a za 1,65 miliarda dolarów: w momencie, gdy video w Internecie dopiero raczkowało, a YouTube był niewielkim start-upem. Jak prawdziwy #GameChanger zaryzykowała. I zmieniła oblicze świata:

    40 proc. z nich [użytkowników YouTube’a] uważa, że nasza platforma rozumie ich lepiej niż znajomi, a według 60 proc. YouTube miał wpływ na zmiany w ich życiu. Dlatego chcę, by czuli się częścią serwisu: mogą w nim umieszczać własną twórczość, zapoznawać się z oryginalną treścią, komentować. Ci, którzy oglądają zamieszczane przez innych treści, mogą pozostawać w kontakcie z autorami, najbardziej zaufani subskrybenci stają się moderatorami danych kanałów.

    „Dziś to kiedyś nieznane medium funkcjonuje w 88 krajach w 76 języków i warte jest 99 miliardy dolarów. Odmieniło ono oblicze nie tylko Internetu, ale przekształciło relacje międzyludzkie, a także doprowadziło to powstania nowego zawodu: youtubera. Nie chodziło jednak o zarobek. Bo Wójcicki kierowała się w swoim wyborze zupełnie czym innym:

    „Chcę, by użytkownicy odnaleźli na platformie społeczność, w której dobrze się czują, z którą dzielą pasję i którą nie zawsze udałoby im się odnaleźć w niewirtualnej rzeczywistości”.

    „Jak Susan, wiem, że bycie #GameChangerem to ciężka praca, wyrastająca z silnej potrzeby serca, by zmieniać świat i robić rzeczy wyjątkowe”

    Jak stwierdził były pracownik Google’a, a obecnie CEO Twittera, Dick Costolo, poza Googleplexem wkład Susan Wojcicki w rozwój firmy jest „absolutnie niedoceniany”. Ta matka Google’a i prezes Youtube’a, jedna z najbogatszych self-made woman w Ameryce z majątkiem szacowanym na 480 milionów dolarów nie poprzestaje na rozwoju firmy, którą zarządza. Jej celem jest prawdziwa fundamentalna zmiana reguł gry w świecie biznesu.

    Dlatego walczy o to, by kobiety nie musiały wybierać między życiem rodzinnym a zawodowym. Sama będąc matką 5 dzieci, wydłużyła czas urlopu macierzyńskiego z 12 do 18 tygodni w Google, dzięki czemu liczba młodych matek porzucających pracę zmniejszyła się o 50 proc. Zawsze podkreśla:

    Dużą inspiracją była dla mnie babcia, niezwykła osoba. Zaraz po wojnie otrzymała tytuł doktora na Uniwersytecie Jagiellońskim. W przypadku kobiet było to wówczas niespotykane. (…) Musimy ciężko pracować i próbować zmieniać świat na lepsze. Warto próbować robić w życiu coś, co ma znaczenie i być wdzięcznym za wszystkie możliwości, które otrzymaliśmy.

    Wójcicki zainicjowała także program „Made with Code” w którym uczy dziewczyny w wieku szkolnym programowania. Biorą w nim udział m.in. Massachusetts Institute of Technology (MIT), zrzeszenie amerykańskich skautek, Chelsea Clinton i magazyn dla nastolatek „Seventeen”. A wszystko po to, by rozbić szklany sufit i pokazać, że kobiety nie muszą rezygnować z rodziny, by z prezesowskiego fotela zmieniać świat.

    Podoba Ci się ten artykuł?
    Oceń:

    Odmień z nami swój
    biznes online

    Postaw przed nami wyzwanie, opowiedz o problemie. My staniemy do walki.