![](https://harbingers.io/wp-content/uploads/2024/07/AdobeStock_646973714-e1721626179570-1024x579.jpeg)
![](https://harbingers.io/wp-content/uploads/2024/07/AdobeStock_646973714-e1721626179570-1024x579.jpeg)
Rozmawiamy z Justyną Dzikowską – Head of Marketing w BRAND24, która z pasją i determinacją rozwija polski SaaS na globalnym rynku.
Bardzo chciałabym powiedzieć, że od stażu w agencji, która w 2014 roku nazywała się Lemon Sky, a obecnie funkcjonuje pod marką Ogilvy. Niestety, żeby dostać się na staż w dobrej agencji trzeba już mieć jakieś doświadczenie. Ja swoje zaczęłam zdobywać w 2011. Studiowałam na wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim i ponieważ pochodzę z Wrocławia, mieszkałam z rodzicami. Oboje z tatą dużo pływamy, a mój tata pływał na jednym torze z redaktorem Radia Wrocław. Praktyki studenckie w Radiu są darmowe i raczej ogólnodostępne, ale lubię myśleć, że tata „załatwił mi” ten angaż w kąpielówkach. Przez kolejne trzy lata starałam się angażować we wszystkie marketingowe inicjatywy, przy których brak doświadczenia nie był przeszkodą. Pomagałam w lokalnej agencji, prowadziłam profile w mediach społecznościowych, pisałam teksty na strony internetowe dla każdego, kto tego potrzebował. Kiedy w 2014 przyszłam na staż do Lemon Sky, już prawie wiedziałam, o co chodzi w marketingu. W ciągu trzech lat awansowałam trzy razy i w wieku dwudziestu pięciu lat opuściłam firmę jako Head of Content z dwuletnim doświadczeniem w zarządzaniu kilkuosobowym zespołem.
Wrocław to zagłębie IT, więc bardzo szybko poszłam w tę stronę. Wiedziałam, że chcę pracować po angielsku, w nowoczesnym środowisku. Marketing branży technologicznej wydawał mi się też pewnym wyzwaniem. W ciągu ostatnich sześciu lat pracowałam ze świetnymi SaaSami i software housami, które dowożą robotę na światowym poziomie. Robienie dla nich marketingu, to była naprawdę czysta przyjemność. W międzyczasie dwa razy bezskutecznie aplikowałam do BRAND24, ale moje umiejętności mijały się z rolami, na które akurat było zapotrzebowanie. W 2022 w końcu się udało i zostałam Head of Marketing.
Zdecydowanie Content Marketing, a to dlatego, że łączy w sobie je (prawie) wszystkie. Żeby stworzyć dobry content, trzeba odrobić pracę domową ze strategią, personami i danymi. Następnie, nie zapominając o algorytmach i narzędziach SEO, można pozwolić sobie na odrobinę kreatywnej zabawy. Potem przychodzi czas na promocję — to najprzyjemniejsza część, jeśli do współtworzenia contentu zaprosimy więcej osób. Media społecznościowe są prawdziwym sprawdzianem tego, jak udało nam się wpisać z potrzeby użytkowników. Content Marketing wymaga połączenia wszystkich dziedzin i talentów. Myślę, że to właśnie czyni go najciekawszym.
To mało popularna metryka w marketingu, ale powiem: sprzedaż. Bardzo często wymaga się od nas, marketerów i marketerek, żebyśmy dowozili zasięg i jednocześnie zaangażowanie. Albo, żebyśmy zwiększyli liczbę wizyt na stronie, po czym musimy się tłumaczyć, dlaczego spadła konwersja. Ja mam to szczęście, że mam bardzo mądrego szefa, który świetnie rozumie marketing i nie musimy odbywać takich rozmów. 😉
Ale kiedy wyznaczam cele dla naszego zespołu największą wagę przywiązuję do MQL (Marketing Qualified Leads) i SQL (Sales Qualified Leads), bo to ostatecznie od ich ilości zależy nasza sprzedaż, a od niej wynik firmy i nasze ulubione miejsca pracy.
Jako SaaS z czterema planami ofertowymi nie możemy się pochwalić przesadną personalizacją oferty, a przynajmniej nie na poziomie zautomatyzowanym. Ale myślę, że nasz Customer Success mnie nie zabije, jeśli zdradzę, że w wyjątkowych sytuacjach sięgamy po wyjątkowe rozwiązania i stajemy na rzęsach, żeby każdy klient był zadowolony ze swojego pakietu. Z perspektywy rozwoju produktu z ponad dziesięcioletnim stażem, konfigurowanie takich spersonalizowanych kont ręcznie jest oczywiście piekłem, ale uważamy, że warto i cieszymy się, że klienci chcą rozmawiać z nami o swoich indywidualnych potrzebach.
Z perspektywy marketingowej, kiedy dwa lata temu dołączyłam do BRAND24 dużo elementów personalizacji było już uporządkowanych. Mój ulubiony, to filmik, który generujemy dla klientów po zakupieniu konta. W wersji niespersonalizowanej można go zobaczyć tutaj.
Dobrego planu i możliwości zrealizowania go.
W BRAND24 uwielbiam to, że jako zespół mamy komfort pracowania w zgodzie z roadmapą i OKRami. Kiedy w trakcie roku wpadają nowe pomysły, feature updaty, których nie przewidzieliśmy, wiemy, że żeby je zrealizować, musimy zrezygnować z czegoś innego. Wie i rozumie to też nasz zarząd, co sprawia, że rzeczy są zaczynane i kończone. W efekcie po prostu się dzieją. Nie jest to wcale takie oczywiste i wiem, że pokusa robienia WSZYSTKIEGO jest silna i nie zawsze odgórna. Kreatywne zespoły mają to do siebie, że lubią, kiedy wszystko dzieje się naraz. Cały czas trwa pełna mobilizacja! Niestety w takim trybie ciężko jest znaleźć czas na mierzenie efektów swojej pracy, optymalizacje, testy. Łatwo się za to wypalić, sfrustrować i w efekcie niczego nie dokończyć.
W Content Marketingu moim guru jest Andy Crestodina. Najciekawsze szkolenia na całej platformie CXL! Uwielbiam też podejście Emilii Korczyńskiej z User Pilot. Poziom autentyczności w jej postach na LinkedInie mnie rozbraja. Prowadzi też świetny newsletter. I chyba nikogo nie zdziwi, że po cichu podkochuję się w Maćku Lewińskim. Tylko dzięki jego wsparciu nadal używam Google Analytics, chociaż pierwsze kroki prowadziły mnie raczej w kierunku L4 niż samodzielnego kreowania customowych raportów.
Otóż w BRAND24 najchętniej i najczęściej wykorzystujemy naszą własną sztuczną inteligencję, która oprócz tego, że od lat robi świetną robotę między innymi przy analizie sentymentu marki, w tym roku pojawi się w całkiem nowej formie.
Będzie to asystent personalny, który w oparciu o zbierane przez nas dane, potrafi odpowiedzieć na każde pytanie, wyciągać wnioski i tworzyć szyte na miare rekomendacje marketingowe. Przeanalizuje przyczyny naszych sukcesów i porażek, wskaże obszary do poprawy lub potencjalnego wzrostu. Krótko mówiąc, będzie robił to, co ja. Tylko zajmie mu to dużo mniej czasu. Fakt, że mogłam testować to narzędzie jako jedna z pierwszych osób na świecie, napawa mnie dziwną ekscytacją, ale wierzę, że kto zobaczy, ten zrozumie!
Oprócz tego, że przez ostatnie dwa lata najchętniej wykorzystuję sztuczną inteligencję do śledzenia i analizowania działań marketingowych ulubionych marek, czasem wykorzystuję ją też do pracy.
Od lat korzystamy z takich narzędzi jak Grammarly, Surfer SEO, Jasper AI. Bardzo doceniam też funkcje AI wprowadzane do Canvy czy DeepL. W tym roku chcemy też podziałać z AI trochę więcej w obszarze wideo, influencer marketingu i płatnych reklam.
Myślę, że sztuczna inteligencja będzie kontynuowała swój rozwój i to ona w dużej mierze wpłynie na kształt rynku w kolejnych latach. W digital marketingu wciąż widzę duże pole do poprawy wokół wideo i rozumienia treści graficznych. W e-commerce na pewno zobaczymy skok na poziomie rozwoju narzędzi i technik do automatyzacji up-sellingu, obsługi klienta czy lokalizacji oferty.
Jestem też bardzo ciekawa, jak rozwinie się branża SEO w kontekście rozwoju generative AI. W tej chwili Google deklaruje ponad 4 miliardy użytkowników na świecie, a Chat GPT jedynie 180 milionów, ale myślę, że ta dysproporcja będzie się zmieniać na korzyść sztucznej inteligencji.
Bardzo lubię wszelkiego rodzaju kampanie oparte o dane i raporty. Zwłaszcza jeśli ich wyniki dostarczają nam wiedzy o świecie i są przedstawione w przyjemnej formie.
Ostatnio taki ciekawy raport zafundował nam portal Otodom. Ciepło wspominam też publikację marki IKEA połączoną z fotoreportażem.
Moja druga ulubiona kategoria to wszelkiego rodzaju miraże marketingu ze sztuką. I tu podam przykład, który pewnie nikogo nie zaskoczy, bo jest najbardziej aktualny — Bank ING, w ramach mecenatu nad filmem „Te końce świata. To nasze 5 minut” w reżyserii Bogny Kowalczyk, zaprosił generację Z do podzielenia się swoimi granicznymi doświadczeniami. Wątek otrzymał swoją kontynuację i został zinterpretowany w podcastach. Bardzo przyjemne zjawisko.
O e-commerce myślę obecnie zdecydowanie częściej jako klientka niż jako marketerka, i z tej perspektywy cieszę się na rozwój każdej technologii, która pozwala mi oszczędzać czas. Staram się kupować tylko to, czego potrzebuję, a czas spędzony przed ekranem komputera to czas, którego nie spędzam z rodziną i przyjaciółmi, czy w ruchu. Dobry zakup to taki, którego jestem w stanie dokonać w mniej niż 20 minut i oczywiście nie muszę go zwracać. Wierzę, że zarówno wirtualna, jak i rozszerzona rzeczywistość będą miały istotny wkład właśnie w takie udane zakupy.
Justyna Dzikowska – Head of Marketing w BRAND24.