Blog
Adam Szustak – Langusta na palmie wprowadza wiarę w XXI wiek
Adam Szustak, Dominikanin, Langusta na Palmie... Jego kanał na YouTube śledzi ok. 0,5 mln osób, a najbliższe wolne terminy na wygłoszenie rekolekcji sięgają 2023 roku. Jak sam przyznaje, widzi w tej platformie „jedną z największych ambon świata” i pragnie „zalać Internet Słowem Bożym”. W ciągu niespełna 7 lat odmienił oblicze wiary i wirtualnej przestrzeni.
SPIS TREŚCI
23 marca 2015 roku. Poniedziałek, Kościół Mariacki w Krakowie, godz. 18.30. Ławki i schodki zajęte, przybyli stoją w przejściach, a także w bocznych drzwiach kaplicy, które otworzono pierwszy raz od dawna. Ludzi przybywa. Z czasem tłum zaczyna sięgać pomnika Adama Mickiewicza. Zaczynają się krzyki: „Postawcie telebimy!”. Gdy wchodzi na ambonę, by wygłosić wielkopostne rekolekcje, wszyscy milkną w skupieniu.
Mimo że na stworzonym na Facebooku wydarzeniu, zaledwie po kilkunastu godzinach, „Wezmę udział” kliknęło pięć tysięcy osób, nikt nie spodziewał się, że deklaracja ta jest realna. Mówiono potem w żartach: „Trzeba było przenieść rekolekcje na Błonia, albo przynajmniej na Rynek Główny”. Zapytasz kim jest człowiek, który ściągnął tylu wiernych do Kościoła? A może raczej chcesz wiedzieć, jak tego dokonał? Zerknijmy na sylwetkę prawdziwego #GameChangera.
Droga nie na skróty
Ktoś, kogo na co dzień widzisz na ekranie telefonu czy komputera, nagle jest na wyciągnięcie ręki, jest prawdziwy. To nie jest jakiś tam youtuber, który gada głupoty, ale duchowy przewodnik. W tych pokręconych czasach ktoś taki jest naprawdę bardzo potrzebny. Pomaga się zatrzymać, oderwać od tej pogoni za wszystkim i pomyśleć, co tak naprawdę jest ważne w życiu.
Tak spotkanie z o. Adamem Szustakiem opisywała Katarzyna, jedna z jego słuchaczek. Jak widać, trafił on na wyjątkowo dobry moment. W czasach, w których duchowość zdaje się odgrywać coraz mniejszą rolę, pojawił się niebywały „głód” metafizyki. Tak właśnie zaczął swoją drogę nasz prawdziwy #GameChanger Kościoła i Chrześcijaństwa – widział popyt i dostrzegł chęć zmiany zaistniałej sytuacji. Wyszedł poza obowiązujące szablony i ramy szerzenia wiary, by dać ludziom to, czego najbardziej potrzebują.
Zanim jednak tego dokonał, długo wahał się, jaką drogę wybrać. W wieku 16 lat uciekł z domu do zakonu z zamiarem pozostania w nim do końca życia. Gdy jednak wstąpił już oficjalnie do seminarium, wytrzymał tam zaledwie rok. Poznał piękną dziewczynę i po prostu się zakochał. Pojawił się dylemat: życie kapłańskie czy życie rodzinne? Ten #GameChanger otrzymał ponoć w tym momencie pomoc z zewnątrz. Po latach wspominał w jednym ze swoich internetowych wystąpień, że właśnie w tym czasie doznał objawienia, że wstąpi do zakonu Dominikanów. I tak też się stało.
Nie wchodźmy w to, czy do objawienia doszło naprawdę, czy jest ono elementem budowanej wokół Szustaka legendy. Koniec końców, po burzliwych zakrętach w 2004 roku, złożył on śluby wieczyste, a następnie przyjął święcenia kapłańskie. Przez kolejne 8 lat jako krakowski duszpasterz nie odznaczał się niczym wyjątkowym: działał w Kościele, odprawiał msze, wygłaszał kazania.
W roku 2012 poczuł jednak potrzebę zmiany i z biernego wykonawcy posługi, zaczął aktywnie działać. Zainicjował powstanie chrześcijańskiej fundacji o oryginalnej nazwie Matlak. Nawiązuje ona do Anioła, w imieniu którego Jahwe miał przemawiać do Mojżesza w płonącym krzaku, i który prowadził Izraelitów przez pustynię.
Czyż to nie dość arogancka nazwa jak na pierwszą działalność duchownego? Cóż, jak działać i realizować cele, to tylko z uporem, konsekwentnie i na dużą skalę. Pierwsze rekolekcje, wieczory uwielbienia, spotkania i akcje charytatywne odnosiły skutki. To jednak nie było to, co mogłoby zmienić panujące w Kościele, nieco skostniałe, status quo.
Moment, który zdefiniował #GameChangera
Czy możemy wskazać chwilę, w której Adam Szustak zrozumiał, jaki jest jego cel i odkrył drogę, którą powinien podążać, by go zrealizować? To zdecydowanie rok 2012 i moment, w którym asygnowany zostaje do klasztoru w Łodzi jako tzw. wędrowny kaznodzieja. Odtąd rozumie, że powinien być w ciągłym ruchu. Jak jednak docierać z przekazem do wszystkich, a nie tylko tych, przy których obecnie się znajduje? Wykorzystać narzędzie, które łamie wszelkie przestrzenne granice: Internet.
Kto powiedział, że nie można głosić Ewangelii online? Skoro mamy XXI wiek i tam równolegle do przestrzeni realnej toczy się życie, czas by i Kościół wkroczył w nieznaną sobie dotąd przestrzeń. Tak powstaje kanał na YouTube o nazwie „Langusta na palmie”.
I tu powracamy do „aroganckich” nazw o. Adama Szustaka. Wiesz skąd wzięło się to określenie? W jednej z pierwszych katedr chrześcijańskiej we włoskiej Akwilei znajduje się mozaika przedstawiająca palmę, a na niej langustę, czyli morskiego skorupiaka. Taka duża krewetka bez szczypiec, mieszkająca na dnie, w głębokiej ciemności i przeraźliwym zimnie. Nigdy nie wychodząca na brzeg. A tu nagle wyleguje się na czubku palmy. Mozaika ta miała mówić przygotowującym się w katedrze do chrztu katechumenom, że teraz wyjdą z życia w ciemności i wejdą na drogę chrześcijaństwa. Niczym langusta wyniesieni zostaną ku górze, ku słońcu.
Podziałało. Skoro jak sam twierdzi „YouTube można wykorzystać w każdy możliwy sposób”, on postanowił wprowadzić do Internetu Ewangelię zgodnie z hasłem: „wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby”. Nagrał niezliczone ilości vlogów, w których opowiada o chrześcijaństwie w sposób przystępny, a zarazem bardzo treściwy. Głosi na YT rozważania w krótszych, czasem dłuższych seriach, wydaje konferencje w formie audiobooków, pisze książki oraz podróżuje po całym świecie – odwiedził ok. 90% krajów świata. To właśnie z większości tych miejsc nagrywał swoje vlogi, pokonując tym samym dosłownie i w przenośni bariery terytorialne.
„Mówiąc kolokwialnie, on robi swoją robotę, ale korzysta z dobrodziejstw, jakie daje nowa technologia, nowe media. Zrozumiał, że to już nie tyle przyszłość, co teraźniejszość naszych czasów” – mówił dr Karol Jachymek, kulturoznawca z Uniwersytetu SWPS. I trudno się z nim nie zgodzić. Bo na jednym kanale na YouTube i stronie internetowej Szustak nie poprzestał!
Jak jeden Adam Szustak może odmienić światowe reguły gry
Przychodzi rok 2017. Nasz #GameChanger wykorzystuje nowe platformy dla realizacji swojego celu. Uruchamia profil na portalu Patronite, przez który wspiera go ok. 2700 osób co miesiąc na kwotę ok. 65 000 zł (stan na kwiecień 2019). Jak mu się to udaje? „Chcielibyśmy bardzo ruszyć w Polskę z wielkimi spotkaniami kaznodziejsko-wielbieniowymi. Wyobraźcie sobie wielotysięczną salę, gdzie razem będziemy mogli słuchać Słowa głoszonego z mocą i będziemy wielbić” – przedstawia swoje marzenie słuchaczom.
W tym samym czasie razem ze współbraćmi dominikanami zaczyna tworzyć kanał z komentarzami biblijnymi o nazwie Paśnik. Uruchamia też kanał WuWu. Rok później inicjuje platformę VOD Dominikanie.pl. W związku z tym, by zachować spójność, zmienia nazwę kanału Paśnik na dominikanie.pl.
Zyskuje nie tyle tysiące fanów, co tysiące słuchaczy Słowa Bożego. Odmienia wizerunek Kościoła katolickiego, a w końcu samego podejścia do wiary na całym świecie. Konsekwentnie realizuje swój cel, którym jest przyciągnięcie do Kościoła jak największej ilości wiernych.
I tym wzbudza czasem niechęć „kolegów po fachu”. Jak sam opowiada:
Jeden z księży żalił się kiedyś, że nie może już dłużej patrzeć na filmiki Szustaka, że działają mu one na nerwy i sam widok Szustaka jest dla niego nie do zniesienia. Ale zarazem dodał, że coraz więcej osób przychodzi do konfesjonału i w trakcie spowiedzi jakaś połowa z nich wyznaje, że przyszła po dłuższej przerwie, bo obejrzała taki filmik na YT…
Prawdziwy #GameChanger nie patrzy na własny zysk
Chociaż przez Tygodnik Powszechny nazwany został nieco ironicznie „Wielkim Szu” oraz „katolickim celebrytą”, nie pojawia się ani na okładkach pism, ani w telewizji. Dziennikarzom trudno się z nim umówić. Po prostu głosi Ewangelię i stara się to robić dobrze.
Zna mentalność gimbazy i licealistów, wie, jak do nich dotrzeć – mówi Piotr Żyłka. – To jest nie tylko talent, ale i świadoma postawa. Głosi Słowo Boże tak, by ono trafiło do młodych ludzi. Szustak świetnie wykorzystuje YouTube, Facebooka, prowadzi stronę internetową, na której są jego blogi pisane i wideo. Dodaje podkłady muzyczne, miniaturki graficzne. Stara się i jest aktywny – dodaje dziennikarz.
I to właśnie tajemnica jego sukcesu – ogromna charyzma, dążenie do realizacji celu, który ma zmienić otaczający świat (świat zmiany tej potrzebujący!), bez oglądania się na własną korzyść. „Jestem trochę jak biały miś na Krupówkach” – śmieje się Szustak i po raz kolejny żegna z „fanami”, wyruszając 29 kwietnia 2019 roku na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. By wprowadzać wiarę w XXI wiek.