Blog

Artykuł przeczytasz w: 12 min

Crowdsourcing, czyli o dawaniu klientom przestrzeni na pomysły

Z każdym rokiem crowdsourcing zyskuje na popularności. Nie jest to jednak wynalazek naszych czasów, ale taktyka o bardzo starych korzeniach. Czym jest crowdsourcing? Jakie są jego zalety i które marki stosują go z powodzeniem? Zapraszam do lektury.

Artykuł przeczytasz w: 12 min

SPIS TREŚCI

    Stare powiedzenie mówi „Jeśli potrzebujesz cudu, znajdź kogoś, kto nie wie, że coś jest niemożliwe”. W ten oto żartobliwy sposób można opisać zapotrzebowanie na działania z zakresu crowdsourcingu.

    Ludzka pomysłowość bardzo często zaskakuje. Osoby „z zewnątrz”, nieobciążone korporacyjnym mindsetem często widzą rzeczy inaczej. Sprawia, że po prostu omijają przeszkody, które blokują pracowników danej firmy. Często mają też większe doświadczenie w bardzo wąskiej specjalizacji i – przy odpowiedniej zachęcie – chętnie dzielą się swoją ekspertyzą (a czasem robią to tylko dlatego, że mogą).

    Czym jest crowdsourcing? Definicja, a w zasadzie jego definicje

    Ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie „czym jest crowdsourcing”. Definicja nie została jeszcze sztywno określona, mimo że model ten funkcjonuje od wielu setek lat. Tak naprawdę zjawisko to opisane zostało dopiero na początku lat dwutysięcznych. W 2006 roku Jeff Howe w magazynie Wired zamieścił artykuł „Rise of crowdsourcing”. Definicja, którą tam podał, brzmiała następująco:

    (Crowdsourcing to) outsourcing wszelkich aktywności przedsiębiorstwa do nieokreślonej szerokiej grupy internautów w formie otwartego zaproszenia.

    Uaktualnienie tej definicji proponuje Daren C. Brabham. Według naukowca crowdsourcing to:

    cyfrowy i rozproszony model produkcji lub rozwiązywania problemów przez internautów realizujący konkretne cele organizatora (przedsiębiorstwa, rządu czy jednostki).

    Etymologia tego słowa ma swoje korzenie w połączeniu dwóch słów angielskich: crowd, czyli tłum oraz outsourcing, czyli zlecanie czegoś na zewnątrz. właśnie z ich połączenia, za sprawą Jeffa Howe’a powstał termin crowdsourcing. Po polsku nie ma on swojego odpowiednika, jednak czasami zamiennie stosuje się takie określenia jak:

    • otwarta innowacja,
    • produkcja partnerska,
    • mądrość tłumu,
    • współtworzenie.

    Cytat: crowdsourcing to outsourcing problemów do konsumentów (internautów).

    Obie podane definicje skupiają się na tym, że crowdsourcing czerpie zasoby ludzkie z grona użytkowników Internetu. Definicja Howe’a mówi o zaspokojeniu potrzeb w zakresie realizacji różnych aktywności przedsiębiorstwa. Natomiast Brabham skupia się na modelu produkcji lub rozwiązywania problemów, który jest ukierunkowany na realizację konkretnych celów.

    Żadne z tych dwóch spojrzeń nie wspomina o specyficznej formie crowdsourcingu, jaką jest crowdfounding, czyli finansowanie przedsięwzięć przez osoby niezwiązane z przedsiębiorstwem – na zasadzie zrzutki społecznej i współtworzenia w ten sposób projektu.

    Drugą różnicą pomiędzy tymi definicjami jest to, że Howe wskazuje jako beneficjenta przedsiębiorstwo, natomiast Brabham rozszerza tę kategorię także do rządu lub jednostek. Ma to swoje uzasadnienie, jako że z tego modelu korzystają bardzo chętnie samorządy lokalne. Ale o tym za chwilę.

    Czy warto zainteresować się crowdsourcingiem?

    Crowdsourcing niewątpliwie ma wiele zalet, a odpowiednio zastosowany potrafi przynieść wiele korzyści organizatorowi akcji.

    Crowdsourcing i jego zalety

    Według twórcy pierwszej definicji crowdsourcingu Jeffa Howe’a crowdsourcing umożliwia:

    • szybsze rozwiązywanie problemów,
    • tworzenie dodatkowej wartości,
    • dotarcie do najlepszych rozwiązań,
    • zdobywanie funduszy.

    Dzięki specyficznemu modelowi pozwala on realizować zadania w różnej skali, często przy udziale niewielkich lub bardzo ograniczonych funduszy. Zmniejsza również ryzyko przedsiębiorstwa w razie niepowodzenia projektu. No i oczywiście pozwala dotrzeć do najtęższych mózgów w danej dziedzinie, do których normalnie firma nie miałaby dostępu.

    Dzięki rosnącej liczbie internautów, różne podmioty obejmują swoim zasięgiem do coraz szerszego grona odbiorców, a tym samym – potencjalnych pomocników w rozwiązywaniu problemów. Według Deloitte crowdsourcing pozwala również na:

    • przyspieszenie produkcji,
    • szybsze tworzenie prototypów,
    • tworzenie produktów wyższej jakości.

    Produkty tworzone w ten sposób dużo lepiej odpowiadają na potrzeby konsumentów. Crowdsourcing zapewnia również większą elastyczność i pozwala budować lepsze zaangażowanie społeczności w życie marki.

    Polecamy również: Call to action – co to jest CTA i jak go zaprojektować?

    Crowdsourcing i jego wady

    Oczywiście rozwiązanie to nie jest pozbawione pewnych wad. Przede wszystkim – przy tworzeniu platformy crowdsourcingowej należy wytypować dedykowany zespół, który będzie prowadził dialog z użytkownikami i pilnował, aby ich propozycje były wdrażane. Jeżeli osoby zaangażowane w generowanie pomysłów i rozwiązań nie będą widziały efektów swojej pracy, mogą doświadczyć frustracji i może oznaczać to koniec całego przedsięwzięcia.

    Rozpoczynając projekt crowdsourcingowy należy również mieć na uwadze odpowiednie wynagrodzenie osób zaangażowanych w ten projekt. Często zdarza się, że gratyfikacja ta nie jest natury finansowej. Dla wielu ludzi frajdą jest to, że mogą uczestniczyć w czymś, co współgra z ich wartościami lub pasją. Jednak należy bardzo uważać, żeby nie zyskać łatki firmy, która próbuje zagwarantować sobie darmową siłę roboczą. Taka opinia może się ciągnąć za marką przez lata.

    W większości przypadków crowdsourcing wymaga również stworzenia platformy, czyli środowiska, w którym będzie następował kontakt pomiędzy marką a osobami zaangażowanymi w projekt. Jeżeli więc nie ma na to środków, czasami lepiej zastanowić się, czy jakiekolwiek inne medium jest w stanie zapewnić płynny przepływ informacji i odpowiedni kontakt z ludźmi.

    Cytat: crowdsourcing pozwala realizować duże projekty przy małych funduszach i niewielkim ryzyku

    Czym jest, a czym nie jest crowdsourcing? Przykłady z życia wzięte

    Jak już wspominaliśmy, wiele firm i organizacji na przestrzeni wieków korzystało z crowdsourcingu. Prawdopodobnie pierwszy przykład tego modelu, z jakim spotykamy się w swoim życiu, to król oferujący rękę królewny i pół królestwa w zamian za zabicie groźnego smoka. Jest to czysty przykład outsourcingu rozwiązywania problemów do tłumu. Nie ma znaczenia czy smoka zabije rycerz, zawodowy pogromca smoków, wiedźmin czy zwykły szewczyk. Najważniejsze jest pozbycie się poczwary. Ale żarty na bok.

    LEGO

    Jednym z bardziej znanych przykładów firmy, która korzysta z crowdsourcingu, jest Lego. Duński producent klocków stworzył platformę Lego Ideas, która pozwala użytkownikom zgłaszać swoje pomysły na produkty. Mogą być przekształcone w zestawy klocków i rozprowadzane komercyjnie. Nagrodą za stworzenie takiego projektu jest udział w zysku ze sprzedaży danego zestawu.

    Warunkiem rozpatrzenia kandydatury danego projektu jest uzyskanie 10 000 głosów od innych użytkowników platformy. Drugim warunkiem jest spełnienie wymogów narzuconych przez producenta: projekty nie mogą naruszać własności intelektualnej innych podmiotów, nie mogą nawiązywać do serii bazujących na zewnętrznych licencjach, nie mogą naśladować broni, ani stanowić treści dla dorosłych.

    Projekt ten aż w dwóch miejscach wykorzystuje mechanizmy crowdsourcingu. Po pierwsze autorami pomysłów są użytkownicy i odbiorcy zestawów. Po drugie to właśnie użytkownicy biorą udział w głosowaniu, które wyłaniania finalistów. Trudno zatem, by produkt nie odpowiadał na potrzeby konsumentów, jeśli w zasadzie sami go stworzyli i poparli jego powstanie.

    Popularne sklepy z koszulkami

    Sklepy takie jak Othertees czy Qwertees działają na trochę podobnej zasadzie jak generator pomysłów LEGO. Mianowicie pozwalają użytkownikom na zgłaszanie swoich projektów nadruków na koszulki i zachęcają inny do głosowania oraz wybierania faworytów. Najlepsze wzory, które przekroczą pewien próg głosów „na tak”, są kierowane do produkcji. Oczywiście o ile nie łamią praw autorskich i nie naruszają własności intelektualnej.

    Serwisy te cieszą się dużą popularnością wśród przedstawicieli fandomów, ponieważ bardzo często w zabawny sposób przedstawiają postacie z ich ukochanych gier, seriali czy komiksów. Dzięki dopuszczeniu zewnętrznych artystów do grona twórców, właściciele stron zapewniają sobie różnorodność stylistyki i dzięki temu mogą trafić do szerszego grona odbiorców.

    Eight Days a Week

    Kiedy reżyser Ron Howard planował stworzenie filmu dokumentalnego Eight Days a Week, postanowił zaapelować do fanów brytyjskiej grupy The Beatles o udostępnienie archiwalnych, niepublikowanych materiałów związanych z pierwszą trasą koncertową zespołu. Materiał potrzebny do nakręcenia filmu zebrano w kilka miesięcy.

    PepsiCo i smaki Laysów

    Producent słonych przekąsek postanowił stworzyć nowy smak chipsów. Zamiast głowić się samodzielnie nad tym, który aromat najbardziej będzie odpowiadał konsumentom, po prostu wystosował do nich pytanie. Ta akcja trwała przez jakiś czas i – dzięki ogromnemu zaangażowaniu społeczności – wyłoniono ostatecznie smak grillowanego chleba czosnkowego z serem. Chipsy te cieszyły się ogromną popularnością, a producent zanotował 8% wzrost sprzedaży bezpośrednio po tej kampanii.

    Cytat: crowdsourcing nie mógłby istnieć na tak szeroką skalę bez Internetu.

    Crowdsourcing po polsku

    Jak to wygląda na naszym podwórku? Także i polskie firmy korzystają z dobrodziejstw crowdsourcingu. Dzięki konsultacjom obywatelskim w wielu miastach powstały projekty, które cieszą oko i są prawdziwe użyteczne. Ot, chociażby deptak w Łodzi, który jest tak naprawdę zrewitalizowaną ulicą 6. sierpnia. Innym przykładem na współpracę obywateli z samorządem jest portal naprawmy.to, gdzie mieszkańcy mogą zgłaszać zauważone problemy.

    Kolejne studium przypadku może stanowić Kompania Piwowarska, która skorzystała z crowdsourcingu przy planowaniu nowej kampanii dla niskoalkoholowego napoju marki Redd’s. Efektem akcji crowdsourcingowej było ponad 500 propozycji, w tym zdjęć, grafik i filmów, od wielu utalentowanych artystów z całej Polski.

    Crowdsourcing nie jest zjawiskiem nowym. Z historycznych przykładów warto wspomnieć o tworzeniu Encyklopedii Britannica. Jej twórcy w ciągu kilkudziesięciu lat jej istnienia otrzymali setki tysięcy listów z terenu całej Wielkiej Brytanii z propozycjami definicji angielskich wyrazów. Sporo z nich zostało wprowadzonych, jako regularne hasła.

    Przykładem postaci historycznej, która stosowała crowdsourcing, jest też strateg i geniusz wojskowości, Napoleon Bonaparte, który szukał sposobu na dostarczanie świeżego pożywienia dla armii. W wyniku ogłoszonego konkursu wynaleziono konserwę, która okazała się najbardziej innowacyjnym pomysłem na przechowywanie żywności. Pomysłodawca wygrał 12 tysięcy franków.

    Na podobnym modelu opierają się liczne inicjatywy, jak na przykład Wikipedia czy Uber. Nie są one jednak crowdsourcingiem w ścisłym tego słowa znaczeniu. To bardziej serwisy i przedsiębiorstwa, które korzystają z działalności niezrzeszonych internautów i wykorzystują model społeczny podczas tworzenia wartości.

    Polecamy również: 15 pytań, które musisz sobie zadać, zanim zdecydujesz się na współpracę z influencerem

    Internet to przestrzeń idealna dla crowdsourcingu

    Crowdsourcing nie mógłby istnieć na taką skalę, gdyby nie nowe medium, jakim jest Internet. Ze względu na łatwość dostępu do nieodkrytych talentów i powszechność użytkowania. Aby odnieść sukces przy tworzeniu tego typu akcji, należy zadbać o jej spójność z wizją i misją marki, ale też o widoczność firmy w sieci. To znacznie zwiększa moc i zasięg takiego działania.

    Sam w sobie crowdsourcing może być narzędziem do budowania takiego zasięgu. Warto zatem mieć szerzej zakrojoną strategię marketingową, która będzie uwzględniała interakcje marki ze społecznością i konsumentami.

    Podoba Ci się ten artykuł?
    Oceń:

    Odmień z nami swój
    biznes online

    Postaw przed nami wyzwanie, opowiedz o problemie. My staniemy do walki.

    Przeczytaj także