Czym jest, a czym nie jest crowdsourcing? Przykłady z życia wzięte
Jak już wspominaliśmy, wiele firm i organizacji na przestrzeni wieków korzystało z crowdsourcingu. Prawdopodobnie pierwszy przykład tego modelu, z jakim spotykamy się w swoim życiu, to król oferujący rękę królewny i pół królestwa w zamian za zabicie groźnego smoka. Jest to czysty przykład outsourcingu rozwiązywania problemów do tłumu. Nie ma znaczenia czy smoka zabije rycerz, zawodowy pogromca smoków, wiedźmin czy zwykły szewczyk. Najważniejsze jest pozbycie się poczwary. Ale żarty na bok.
LEGO
Jednym z bardziej znanych przykładów firmy, która korzysta z crowdsourcingu, jest Lego. Duński producent klocków stworzył platformę Lego Ideas, która pozwala użytkownikom zgłaszać swoje pomysły na produkty. Mogą być przekształcone w zestawy klocków i rozprowadzane komercyjnie. Nagrodą za stworzenie takiego projektu jest udział w zysku ze sprzedaży danego zestawu.
Warunkiem rozpatrzenia kandydatury danego projektu jest uzyskanie 10 000 głosów od innych użytkowników platformy. Drugim warunkiem jest spełnienie wymogów narzuconych przez producenta: projekty nie mogą naruszać własności intelektualnej innych podmiotów, nie mogą nawiązywać do serii bazujących na zewnętrznych licencjach, nie mogą naśladować broni, ani stanowić treści dla dorosłych.
Projekt ten aż w dwóch miejscach wykorzystuje mechanizmy crowdsourcingu. Po pierwsze autorami pomysłów są użytkownicy i odbiorcy zestawów. Po drugie to właśnie użytkownicy biorą udział w głosowaniu, które wyłaniania finalistów. Trudno zatem, by produkt nie odpowiadał na potrzeby konsumentów, jeśli w zasadzie sami go stworzyli i poparli jego powstanie.
Popularne sklepy z koszulkami
Sklepy takie jak Othertees czy Qwertees działają na trochę podobnej zasadzie jak generator pomysłów LEGO. Mianowicie pozwalają użytkownikom na zgłaszanie swoich projektów nadruków na koszulki i zachęcają inny do głosowania oraz wybierania faworytów. Najlepsze wzory, które przekroczą pewien próg głosów „na tak”, są kierowane do produkcji. Oczywiście o ile nie łamią praw autorskich i nie naruszają własności intelektualnej.
Serwisy te cieszą się dużą popularnością wśród przedstawicieli fandomów, ponieważ bardzo często w zabawny sposób przedstawiają postacie z ich ukochanych gier, seriali czy komiksów. Dzięki dopuszczeniu zewnętrznych artystów do grona twórców, właściciele stron zapewniają sobie różnorodność stylistyki i dzięki temu mogą trafić do szerszego grona odbiorców.
Eight Days a Week
Kiedy reżyser Ron Howard planował stworzenie filmu dokumentalnego Eight Days a Week, postanowił zaapelować do fanów brytyjskiej grupy The Beatles o udostępnienie archiwalnych, niepublikowanych materiałów związanych z pierwszą trasą koncertową zespołu. Materiał potrzebny do nakręcenia filmu zebrano w kilka miesięcy.
PepsiCo i smaki Laysów
Producent słonych przekąsek postanowił stworzyć nowy smak chipsów. Zamiast głowić się samodzielnie nad tym, który aromat najbardziej będzie odpowiadał konsumentom, po prostu wystosował do nich pytanie. Ta akcja trwała przez jakiś czas i – dzięki ogromnemu zaangażowaniu społeczności – wyłoniono ostatecznie smak grillowanego chleba czosnkowego z serem. Chipsy te cieszyły się ogromną popularnością, a producent zanotował 8% wzrost sprzedaży bezpośrednio po tej kampanii.
Crowdsourcing po polsku
Jak to wygląda na naszym podwórku? Także i polskie firmy korzystają z dobrodziejstw crowdsourcingu. Dzięki konsultacjom obywatelskim w wielu miastach powstały projekty, które cieszą oko i są prawdziwe użyteczne. Ot, chociażby deptak w Łodzi, który jest tak naprawdę zrewitalizowaną ulicą 6. sierpnia. Innym przykładem na współpracę obywateli z samorządem jest portal naprawmy.to, gdzie mieszkańcy mogą zgłaszać zauważone problemy.
Kolejne studium przypadku może stanowić Kompania Piwowarska, która skorzystała z crowdsourcingu przy planowaniu nowej kampanii dla niskoalkoholowego napoju marki Redd’s. Efektem akcji crowdsourcingowej było ponad 500 propozycji, w tym zdjęć, grafik i filmów, od wielu utalentowanych artystów z całej Polski.
Crowdsourcing nie jest zjawiskiem nowym. Z historycznych przykładów warto wspomnieć o tworzeniu Encyklopedii Britannica. Jej twórcy w ciągu kilkudziesięciu lat jej istnienia otrzymali setki tysięcy listów z terenu całej Wielkiej Brytanii z propozycjami definicji angielskich wyrazów. Sporo z nich zostało wprowadzonych, jako regularne hasła.
Przykładem postaci historycznej, która stosowała crowdsourcing, jest też strateg i geniusz wojskowości, Napoleon Bonaparte, który szukał sposobu na dostarczanie świeżego pożywienia dla armii. W wyniku ogłoszonego konkursu wynaleziono konserwę, która okazała się najbardziej innowacyjnym pomysłem na przechowywanie żywności. Pomysłodawca wygrał 12 tysięcy franków.
Na podobnym modelu opierają się liczne inicjatywy, jak na przykład Wikipedia czy Uber. Nie są one jednak crowdsourcingiem w ścisłym tego słowa znaczeniu. To bardziej serwisy i przedsiębiorstwa, które korzystają z działalności niezrzeszonych internautów i wykorzystują model społeczny podczas tworzenia wartości.
Polecamy również: 15 pytań, które musisz sobie zadać, zanim zdecydujesz się na współpracę z influencerem
Internet to przestrzeń idealna dla crowdsourcingu
Crowdsourcing nie mógłby istnieć na taką skalę, gdyby nie nowe medium, jakim jest Internet. Ze względu na łatwość dostępu do nieodkrytych talentów i powszechność użytkowania. Aby odnieść sukces przy tworzeniu tego typu akcji, należy zadbać o jej spójność z wizją i misją marki, ale też o widoczność firmy w sieci. To znacznie zwiększa moc i zasięg takiego działania.
Sam w sobie crowdsourcing może być narzędziem do budowania takiego zasięgu. Warto zatem mieć szerzej zakrojoną strategię marketingową, która będzie uwzględniała interakcje marki ze społecznością i konsumentami.