Growth hacking – kiedy warto użyć technik growth hackingowych?
Zacznę od zacytowania ponownie Natalii Charzyńskiej, która wspomina również:
„Sam termin „hakowanie” również jest mocno daleki od rzeczywistości. W marketingu nie wykorzystujemy żadnych magicznych sztuczek ani wyjątkowych technik opatrzonych znakiem towarowym do kupienia za jedyne 3000 zł tylko w przedsprzedaży asap kupujcie.
Największą umiejętnością każdego marketera jest zrozumienie, co ktoś chce dostać i.. Uwaga.. Danie mu właśnie tego!
Tyle.
Nie trzeba w związku z tym przepisywać książek Filipa Kotlera czy innego Setha Godina. No ale przecież wtedy nie dałoby się sprzedać kolejnej książki o tym samym ?.
Aby nauczyć się marketingu tak naprawdę wystarczy przeczytać 1 dobrą książkę o marketingu. To, czemu niemal nikt tak nie robi jest łatwe do zrozumienia — by wykorzystać ten „trick” trzeba po 1) zrozumieć to, co czytamy a po. 2) wdrożyć w życie.
Nie kupujcie książek czy kursów o Growth hackingu. Stracicie tylko czas i pieniądze. Zamiast tego spróbujcie wzmocnić swoją empatię wobec tych, którzy mają kupić to, co chcecie sprzedać.”
Czy to znaczy, że każde działanie growth hackera to nadmuchane brednie? Nie do końca. W cyklu życia każdej firmy są takie chwile, kiedy potrzebuje przyspieszyć wzrosty w tym czy innym obszarze. Nie ma nic złego w mądrym korzystaniu z różnych narzędzi marketingowych. Trzeba jednak pamiętać, że strategia oparta wyłącznie na growth hackingu nie zapewnia ani stałego wzrostu, ani stabilności, ani skalowalności. Zatem growth hacking jako wisienka na torcie to dobry pomysł. Ale jako jego nadzienie i lukier już nie do końca się sprawdza.
Umiejętności, które powinien mieć growth hacker to…?
Ze względu na swoją specyfikę growth hacking jest dość wymagający. Osoba, która chce się nim zajmować, powinna czuć się dobrze w kilku obszarach:
- sprzedaż – ponieważ growth hacker musi wiedzieć, co na koniec dnia sprawi, że dana persona kupi produkt;
- marketing – ponieważ growth hacking traktuje marketing i jego taktyki niczym szwedzki stół, z którego wybiera to, co w danej chwili pasuje;
- technologie – zarówno używanie, jak i śledzenie nowinek – głównie dlatego, że każda przewaga w świecie online jest na wagę złota. W tym świecie, jeśli się nie rozwijasz, to jesteś daleko w tyle za konkurencją;
- zdolności analityczne – bo każdą technikę trzeba dopasować do persony, przetestować i udoskonalić.
Przeczytaj także: Współczynnik odrzuceń. Co na niego wpływa i jak go zmniejszyć?
Growth hacking – kilka słów na koniec
Jak już wspominałam, nie jestem zwolenniczką wymyślnego podejścia do znanych rzeczy. Zamiast miliona sztuczek growth hackingowych, wolę konkretną strategię lead generation, która wykorzystuje kilka tricków, ale opiera się na długofalowym planie. Jednak głęboko wierzę również w to, że wszystko jest dla ludzi. Zatem korzystanie z growth hackingu do realizacji krótkoterminowych celów marketingowych i sprzedażowych jest jak najbardziej wskazane. W moim odczuciu dobrze jest mieć kilka asów w rękawie, ale na co dzień polegać na solidnych i sprawdzonych umiejętnościach oraz analizie danych. Co sądzisz na ten temat? Zgadzasz się? A może uważasz, że nie mam racji? Porozmawiajmy!