Dlaczego tak kochamy Czarny Piątek i Cyberponiedziałek?
Co sprawia, że ludzi aż tak kręcą te święta promocji? Jest kilka czynników. Przyjrzyjmy się im razem.
Lubimy okazje
To żadna tajemnica, że lubimy korzystne promocje i okazyjne zakupy. Okazje są jednym z najlepszych wabików na konsumentów. Klientami kierują zasadniczo dwa mechanizmy, głęboko zakorzenione w nas wszystkich— strach przed stratą i chęć zysku.
Otrzymanie zniżki daje natychmiastową nagrodę w postaci poczucia zysku. A z kolei nie wzięcie udziału w zbiorowym pędzie do wyszukiwania najlepszych ofert daje poczucie, że straciło się świetną okazję. co tu dużo mówić – to strach przed utratą w czystej postaci. Czarny Piątek i Cyberponiedziałek są zabezpieczone z obu stron.
Otrzymanie zniżki wyzwala hormony szczęścia
Jeden z absolwentów Uniwersytetu w Claremont zbadał sporą grupę klientek pewnego sklepu. Wręczał im kupon zniżkowy. U znacznej części badanych bezpośrednio po otrzymaniu kuponu podnosił się poziom oksytocyny — hormonu szczęścia. Jednym z wniosków młodego naukowca było to, że zakupy są silnym zachowaniem społecznym. Tak silnym, że nasze mózgi traktują nawet obietnicę uczestniczenia w nich na preferencyjnych warunkach jako radosną perspektywę społecznej interakcji.
A nasze organizmy są zaprojektowane tak, by pożądać wyrzutów oksytocyny. Jesteśmy szczęśliwi, czujemy się wtedy dobrze. Oczywiście, ten sam hormon wydziela się po przytuleniu bliskiej osoby. Ale czasem kupon jest bardziej pod ręką.
Stanie w kolejkach to społeczny rytuał
Zanim wskażesz mi palcem środek czoła, wstrzymaj się chwilę. Stanie w kolejce owszem, może być dla niektórych nużące, ale nie dla wszystkich. Naprawdę istnieje spora grupa konsumentów, która traktuje „kolejkowanie” jako część większego rytuału — zakupów po Święcie Dziękczynienia.
Racjonalizują oni ten proces i są w stanie się nim cieszyć. Zwłaszcza, jeśli w kolejce nie stoją sami, a z bliskimi. Wtedy mogą dodatkowo socjalizować się i produkować wspomniane już, hormony szczęścia.
Rywalizacja daje dreszczyk emocji
Adrenalina to potężny pobudzacz. Wiedzą o tym doskonale miłośnicy wspinaczki wysokogórskiej, spadochroniarze i fani sportów ekstremalnych. My, szaracy, też lubimy mocne doznania. Rywalizacja o najlepsze okazje daje sporego kopa energetycznego, a w rezultacie przynosi też uczucie spełnienia i zadowolenia (a czasem najnowszą plazmę za śmieszne pieniądze!).